"W POSZUKIWANIU SZCZĘŚCIA I MIŁOŚCI"
Dawno, dawno temu, za wielkimi górami, za przepiękną błękitną rzeką, w chatce pod lasem, wraz z przybranymi rodzicami żył pewien chłopiec, na którego wołano Wiktuś. Mama chłopca długo chorowała. Rodzice nie mieli pieniędzy i całej rodzinie doskwierał głód. Mama i tato wiedzieli, że nie zdołają w tych trudnych chwilach zapewnić synkowi godnego życia, jak Ci dobrzy ludzie z magicznego lasu. Malwinka i Szafran wiedzieli o tym i zgodzili się wychować Wiktusia. Chłopiec miał 5 lat i był zawsze bardzo pogodny, sympatyczny i miły. Wszyscy znajomi bardzo go lubili. Jak na swój młody wiek, był wyjątkowo mądrym i rozsądnym chłopcem. Pewnego ranka, Wiktuś obudził się i zaczął się zastanawiać nad czymś, o czym bardzo często rozmawiali jego przybrani rodzice, a mianowicie o szczęściu i miłości. Zastanawiał się, gdzie mógłby je znaleźć, więc po dłuższym namyśle zdecydował się iść na spacer i ich poszukać. Idąc lasem ciągle myślał nad wszystkim, co go do tej pory spotkało w życiu. Mówił do siebie:
- Tak, wiem, czym jest DOBRO. Moi opiekunowie – Malwinka i Szafran są dla mnie dobrzy. Mieli dla mnie też zawsze bardzo dużo ciepła. Uczyli mnie także SZACUNKU do innych ludzi. Jestem im bardzo wdzięczny za to, że tak mnie wychowali, mimo, że nie jestem ich synem. Ale jestem bardzo ciekawy co oznacza SZCZĘŚCIE i MIŁOŚĆ… Może je dziś znajdę. Zawsze zastanawiałem się też, czemu imiona Malwinki i Szafrana brzmią tak magicznie… A może to zaczarowany las?
I wtem, gdy przechodził obok wielkiego dębu, usłyszał jakieś odgłosy. Wiktuś przystanął, spojrzał w górę i zaczął się przysłuchiwać. Był ciekaw, skąd dochodzą te dziwne dźwięki. I nagle chłopiec spostrzegł dwie wiewiórki siedzące na gałęzi. Ku jego wielkiemu zdziwieniu, rozmawiały ze sobą w najlepsze:
- Tak, wiem, czym jest DOBRO. Moi opiekunowie – Malwinka i Szafran są dla mnie dobrzy. Mieli dla mnie też zawsze bardzo dużo ciepła. Uczyli mnie także SZACUNKU do innych ludzi. Jestem im bardzo wdzięczny za to, że tak mnie wychowali, mimo, że nie jestem ich synem. Ale jestem bardzo ciekawy co oznacza SZCZĘŚCIE i MIŁOŚĆ… Może je dziś znajdę. Zawsze zastanawiałem się też, czemu imiona Malwinki i Szafrana brzmią tak magicznie… A może to zaczarowany las?
I wtem, gdy przechodził obok wielkiego dębu, usłyszał jakieś odgłosy. Wiktuś przystanął, spojrzał w górę i zaczął się przysłuchiwać. Był ciekaw, skąd dochodzą te dziwne dźwięki. I nagle chłopiec spostrzegł dwie wiewiórki siedzące na gałęzi. Ku jego wielkiemu zdziwieniu, rozmawiały ze sobą w najlepsze:
- Hej, Felek! Słyszałeś może co ostatnio dowiedziałem się od mojego kolegi? – powiedziała jedna wiewiórka do drugiej.
- Nie Guciu, a co ciekawego?
- Mój kolega, Śpioch, powiedział mi ostatnio, że „Głupi ma zawsze szczęście…”
- A to dziwne! Zawsze myślałem, że jeśli się ma szczęście, to nie pozostaje nic innego, tylko się cieszyć.
- No tak Feluś… Trzeba się wtedy cieszyć, ale są w życiu rzeczy ważniejsze od szczęścia, na przykład taka miłość…jeśli się ją okazuje drugiemu człowiekowi, dostajemy ją w zamian, a szczęście można mieć nawet będąc zwykłym głupcem…
- Masz całkowitą rację!
Wiktuś patrzył na wiewiórki ze zdziwieniem w oczach. Nigdy wcześniej nie widział, żeby zwierzęta rozmawiały tak jak ludzie. Odwracając wzrok ruszył dalej w swoją stronę.
- Hmmm… - pomyślał – a może ten las jest naprawdę magiczny?
- Ciekawe, co jeszcze ciekawego mnie dziś spotka… Ale te wiewiórki to mądre stworzenia… Zawsze wydawało mi się, że mnie słuchają jak się z nimi bawiłem, ale nigdy nie sądziłem, że potrafią też mówić – zastanawiał się.
Nagle ujrzał przed sobą lisa.
- Hej Wiktusiu! – powiedział lis patrząc chytrym wzrokiem na chłopca.
- Dzień dobry lisie! Skąd mnie znasz? – spytał Wiktuś.
- Słyszałem jak kiedyś wołali na Ciebie Malwinka i Szafran. Czego szukasz w tym lesie?
- Szukam SZCZĘŚCIA i MIŁOŚCI… Nie widziałeś ich tu gdzieś?
- Wiktusiu… przecież wszyscy wiedzą, że SZCZĘŚCIEM jest posiadanie władzy i umiejętność manipulowania innymi… Ja właśnie zawsze tak robię i jestem bardzo szczęśliwy. A miłość … co to takiego, sam nie wiem ?
Chłopiec popatrzył na cwanego lisa i pomyślał:
- On nie ma racji. Malwinka zawsze mówiła mi, że trzeba być dobrym dla innych i szczerym, bo kłamstwo jest złem.
- Dziękuję za poradę lisie – powiedział i poszedł. Po 15 minutach wędrówki ujrzał przed sobą na ścieżce białą myszkę.
Tym razem przywitał się pierwszy:
- Hej Myszko!
- Dzień dobry Wiktusiu! Nie spodziewałam się, że wiesz, że potrafię mówić. Czego szukasz tu u nas w lesie?
- No właśnie… może Ty wiesz, gdzie mógłbym znaleźć SZCZĘŚCIE i MIŁOŚĆ ?
- Mój drogi… przecież oczywiste jest, że szczęście to mieć duży zapas zboża na zimę. Bez tego nie byłabym szczęśliwa. A MIŁOŚĆ… tego nie potrafię Ci wyjaśnić.
Chłopiec pomyślał sobie, że Myszka chyba również niezupełnie ma rację. Szafran często mu powtarzał, że nie można postrzegać rzeczy materialnych jako całkowite szczęście. Mimo to ładnie podziękował i ruszył dalej przed siebie. Szedł tak i szedł… W końcu zmartwił się, że nie uda mu się znaleźć szczęścia. Gdy chciał już zawracać w stronę domu, nagle usiadła na gałęzi przed nim sowa.
- Zaczekaj Wiktusiu!
- Dzień dobry Sowo.
- Obserwuję Cię przez cały dzień… Chyba bardzo chcesz odnaleźć to Twoje SZCZĘŚCIE i MIŁOŚĆ, prawda?
- Tak Sowo… może Ty wiesz, gdzie je znaleźć?
- Słyszałam opowieści o starej chatce, która stoi tu, na polanie zaraz za tym zakrętem… Zajrzyj tam, wydaje mi się, że odnajdziesz to czego szukasz.
- Bardzo Ci dziękuję Sowo.
Wiktuś popędził w kierunku wskazanym przez Sowę. Gdy ujrzał pięknie ukwieconą polanę, a na jej środku chatkę, uśmiechnął się a oczy błyszczały z radości. Wszedł do środka i ujrzał wielki stary stół, na którym stały trzy palące się świece. Dwie były chude, a ta trzecia wysoka i gruba. Gdy zobaczyły chłopca, odezwały się jedna po drugiej. Pierwsza oświadczyła, że nazywa się Wiara. Powiedziała:
- Jestem dziś niepotrzebna, ludzie mnie niszczą przez złe uczynki. – po czym zgasła.
Druga odparła:
- Nazywam się Nadzieja. Ludzie dziś już nie patrzą ze mną w oczach na lepsze jutro...” – po czym również zgasła.
Wiktuś podbiegł do ostatniej, najgrubszej i powiedział cichutkim głosem:
- Ale Ty nie zgaśniesz, prawda?
Odparła:
- Póki ja się palę - wszystko można zacząć od początku.
- A jak się nazywasz?
- Miłość.
- To jednak wiewiórki miały rację, miłość jest najważniejsza… – pomyślał Wiktuś i szeroko się uśmiechnął.
Wtem w chatce rozległ się jakiś głos:
- Ten, kto szukał któregoś z tych uczuć, w końcu je odnalazł. Musi tylko zanieść odpowiednią świecę do swego domu i zachować ją tam na zawsze.
Wiktuś postanowił zabrać ze sobą ten symbol miłości. Wziął odpowiednią świecę, ostrożnie włożył do stojącego obok lampionu i uważając, aby nie zgasła zaniósł ją do swojego domu. Chłopiec wszedł do chatki i postawił świecę w bezpiecznym miejscu. Nie czekał długo. Rozległo się pukanie do drzwi. Malwinka otworzyła i do domu weszła dwójka nieznajomych. Wiktuś wyszedł się przywitać i nie wiedział czemu nagle mocno zabiło mu serce. Po chwili usłyszał słowa, o których nawet nigdy nie śmiał marzyć. Dowiedział się, że ludzie, którzy przybyli, są jego prawdziwymi rodzicami. Wyjaśnili mu, że bardzo cierpieli podejmując decyzję pozostawienia go w obcym domu, ale nie było innego wyjścia. Gdy tylko jego mama wyzdrowiała i wszystko w ich domu odmieniło się na lepsze, prawdziwi rodzice przyszli prosić o powrót synka do domu. Mieszkali niedaleko, więc Wiktuś miał bardzo blisko do swoich dawnych przyjaciół. Chłopiec dowiedział się, że przez cały ten czas czuwała nad nim wróżka Malwina i czarodziej Szafran. Tak oto Wiktuś przekonał się, że w życiu najważniejsza jest MIŁOŚĆ, która daje wiarę i nadzieję. A wiara, nadzieja i miłość dają SZCZĘŚCIE.
„Cяєαtiνє Giяℓ"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz